Ciąża to dla wielu kobiet cudowny czas oczekiwania
na upragnione maleństwo. Kompletowanie wyprawki, szykowanie pokoiku i wybór
wózka to bardzo ekscytujące momenty. Nie każda przyszła mama od pierwszych
chwil ciąży skacze z radości. Są sytuacje trudne i skomplikowane, przez które
ta radość nie pojawia się w ciąży wcale.
Takimi osobami są przyszłe nastoletnie matki. To
wśród tej grupy ciężarnych odnotowuje się największą ilość przerwanych ciąż w
sposób nielegalny. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego te młode osoby, które
wkraczają w dorosłość decydują się zrobić coś takiego?
Nie jestem przeciwniczką aborcji. W sytuacjach
zagrożenia życia lub jeśli płód ma poważne zaburzenia, każda kobieta powinna
mieć wybór. Jeśli jednak aborcja zaczyna być uważana za kolejną formę
antykoncepcji, jest to głupota. Jeśli zabieg wykonywany jest w przysłowiowym
garażu jest to już skrajna głupota. Każdy dorosły, kobieta i mężczyzna powinni
zdawać sobie sprawę z konsekwencji chwilowych przyjemności. Podkreślam, każdy
dorosły. Co jeśli jednak w ciążę zachodzi nastoletnia dziewczyna, a ojcem
dziecka jest jej rówieśnik? Wtedy wali się świat tej dwójki młodych ludzi, ich
rodziców, a czasem nawet i całych rodzin.
Może jesteś przyszłą, nastoletnią mamą i trafiłaś na
ten tekst. Może sama zastanawiasz się co teraz masz właściwie zrobić. Sama do
niedawna byłaś jeszcze dzieckiem. Nie skończyłaś szkoły, nie masz pracy. Chcę
Ci pokazać, że naprawdę możesz stać się wspaniałą mamą! Ciąża w młodym wieku to
nie jest koniec świata. Aborcja nie jest rozwiązaniem, a jej skutki mogą
towarzyszyć Ci przez całe życie.
Poniższe historię pokażą Ci jak inne nastoletnie
mamy przeżywały swoje ciąże i jak ich życie wygląda teraz.
Ania: Pierwszą rzeczą, która zaczęła mnie
zastanawiać był brak miesiączki. Zlekceważyłam to. Dopiero w chwili kiedy
poczułam dziwne uczucie w brzuchu, postanowiłam wreszcie zrobić test. Pierwszą
osobą, która dowiedziała się o mojej ciąży była przyjaciółka. Chłopak
dowiedział się później.
Kasia: Miałam wrażenie, że coś jest nie tak i postanowiłam
zrobić test ciążowy. Pierwszą osobą, której powiedziałam był mój chłopak.
Magda: Pod koniec grudnia, a dokładnie w Sylwestra
czułam, że coś jest nie tak. Brak okresu tłumaczyłam problemami z hormonami
(miałam takowe w gimnazjum). Coś mi nie pasowało. Po nowym roku zrobiłam test,
był pozytywny. Robiłam go u przyjaciółki w domu i to ona była pierwszą osoba, z
którą podzieliłam się nowiną.
Natalia: Mój chłopak wyjechał za granicę tylko na 2
dni, pisałam mu już wtedy ze czuje się źle, było mi nie dobrze, mdliło mnie co
chwilę, czułam że coś jest nie tak. W końcu dzień przed Bożym Narodzeniem
stwierdziliśmy że zrobię test. Pierwszy oczywiście wiedział chłopak, robiłam
test i wyszłam z łazienki by mu go pokazać.
Sylwia: Miesiączka spóźniała mi się bardzo długo.
Przeszukałam co może mi dolegać, a wszystkie objawy wskazywały na ciążę lub
problemy hormonalne. Mama nigdy w życiu nie zabrałaby mnie do ginekologa.
Musiałam zrobić test sama, w szkolnej łazience.
Ania: Mama miała do mnie żal, że nie powiedziałam
jej pierwszej, tata powiedział że jak już jest to się wychowa. Ojciec dziecka na początku się cieszył, a
później niestety nas zostawił. Byłam załamana, że zostałam sama z dzieckiem, bo
ojciec dziecka się go wyparł. Z resztą tak jak jego rodzina, zachowywali się
jakby mnie nie znali. Kiedy byłam w 7 miesiącu ciąży pojawił się mój obecny
partner i powiedział, że on wychowa małą jak swoje dziecko. Bardzo ją pokochał,
nawet kiedy była jeszcze w brzuchu.
Kasia: Rodzice bardzo mnie wspierali i zareagowali
pozytywnie na wieść o ciąży. W ciąży czułam się dobrze, chociaż cały czas
obawiałam się tego, co dalej po urodzeniu dziecka.
Magda: Bardzo się bałam reakcji mojej mamy. Byłam
młoda, w styczniu dopiero wyprawialiśmy moja 18-stke. Miałam myśli, że wyrzuci
mnie z domu, będzie zła i rozczarowana. O dziwo, przytuliła mnie i powiedziała,
że damy sobie jakoś radę, że mam nie płakać i się nie martwić. A ojciec.. odkąd
się dowiedział, powiedział że będzie dobrze i mam urodzić. Oboje byliśmy w
szoku, bo antykoncepcja nas zawiodła. Początek ciąży był dla mnie tragiczny.
Płakałam prawie codziennie, gdy nikt nie widział. Potem już płakałam przy
partnerze. Fizycznie czułam się dobrze, za to psychicznie czułam się bardzo
źle. Każdy w moim otoczeniu mi gratulował, mówił że super, młode macierzyństwo
ma wiele zalet. A ja widziałam tylko zrujnowana przyszłość. Chciałam skończyć
szkołę, iść do pracy, w międzyczasie na studia. Pod koniec ciąży bałam się już
o Małą. Bałam się, że ona będzie płakać a ja nie będę umiała jej pomóc. Ze
wiele rzeczy nie będę w stanie zrobić, by było jej jak najlepiej.
Natalia: Moi rodzice byli załamani, bo co ze szkołą
oczywiście. Później mówili, że jak już się stało trzeba jakoś sobie poradzić.
Gdy powiedziałam mamie o ciąży, stwierdziłyśmy, że nie dam rady się uczyć w
szkole dziennej. Zgodziła się abym zrezygnowała z niej i poszłam do liceum
weekendowego w 10 tygodniu ciąży. A ojciec dziecka, wiadomo na początku był w
szoku później powiedział że poradzimy sobie i jakoś damy radę no jakoś trzeba
żyć dalej. Na początku ciąży były mdłości. Zaczęłam bardzo mocno tyć. Co wizyta
ważyłam 4,5 kg więcej. W końcu ostatnie 2,3 miesiące były najgorsze. Nie
dawałam rady dźwigać brzucha, puchłam strasznie, najgorzej stopy, ale musiałam
się przemęczyć. Termin na końcówkę sierpnia, całe wakacje z brzuchem. A akurat
to lato było strasznie gorące, wiatrak w domu chodził 24h na dobę. Do końca
ciąży dobiłam 85 kg, dziś ważę 54 kg nie robiłam nic by schudnąć kompletnie
nic.
Sylwia: Ojciec dziecka nie był moim chłopakiem,
zbytnio nie przejął się tym, że zaszłam w ciążę. Umywał od tego ręce.
Zwierzyłam się mojej wychowawczyni i to ona wezwała jego rodziców do szkoły.
Wtedy dopiero dowiedzieli się o moim istnieniu. Moja mama, kiedy jej
powiedziałam po prostu wzruszyła ramionami. Nie miałam w niej żadnego wsparcia.
Ania: O aborcji nawet nie pomyślałam, może to
dlatego, że od zawsze kochałam dzieci. Kiedy mała się urodziła to już ją
pokochałam od razu, pomimo naprawdę ciężkiego porodu. W pierwszych chwilach
razem pomagał mi partner i mama Wychowuje małą z obecnym partnerem i mamy teraz
wspólne dzieci.
Kasia: Nie rozważałam ani aborcji ani adopcji ,
zawsze lubiłam dzieci i nie brałam tego nawet pod uwagę. Po urodzeniu czułam
ogromne szczęście wszystkie obawy minęły zaraz po zobaczeniu córeczki. Po
urodzeniu pomagała mi mama oraz tata. Rówieśnicy się odemnie odsunęli ale mimo
to dałam radę skoczyć szkole z pomocą nauczycieli. Nie wychowuje córki razem z
jej tatą, ponieważ przerosła do opieka nad dzieckiem.
Magda: Myślałam o aborcji odkąd zobaczyłam dwie
kreski na teście. Otwarcie powiedziałam o tym chłopakowi. Rozważałam opcje
tabletek poronnych, które mógł mi ktoś załatwić. Nie spodobało mu się to od
razu, powiedział że nie ma takiej opcji. Mówił też, że jestem głupia, jeśli
myślę o takim czymś. Moja mama powiedziała, że jak chce usunąć, to woli żebym
urodziła i ona zajmie się wtedy dzieckiem. Nie było u mnie czegoś takiego jak
łzy zaraz po urodzeniu dziecka. Szczęścia. W ogóle, całego tego klimatu jak u
większości kobiet. Moja mama płakała, a ja nic. Przytuliłam małą. Jednak nie
było tego "czegoś". Dopiero dzień po urodzeniu dotarło do mnie, że to
MOJA córka. Moja malutka córeczka. Taka bezbronna, niewinna. Bardzo dużo
pomogła mi moja mama. W chwilach mojej słabości, brała malutka do siebie do
pokoju (zamieszkaliśmy razem z moim partnerem w nowym mieszkaniu), żebym mogła
iść się wykąpać, coś zjeść albo się zdrzemnąć. Partner pomagał mi usypiać
malutka, bo to był nie lada wyczyn. Położna pomagała mi w karmieniu piersią,
które na początku szło mi tragicznie. W ciąży byłam w 3 klasie technikum, a te
"cięższe" miesiące nie chodziłam już do szkoły. Przychodziłam tylko
na ważne sprawdziany czy kartkówki. Bardzo przytłaczały mnie spojrzenia innych.
Ukrywałam brzuch jak najdłużej się dało. Partner bardzo dużo mi pomaga teraz
chociaż ma dwie lewe ręce. Gdyby nie jego wsparcie i "kopniaki w
tyłek" w słabszych momentach, załamałabym się kompletnie
Natalia: Nigdy nie rozważałam aborcji. Po porodzie byłam szczęśliwa. Tylko chłopak
pomógł, (wyprowadziłam się z domu jak skończyłam 17 lat.) mieszkałam tylko z
nim, wynajmowaliśmy mieszkanie w mieście. Nie miałam styczności z dziećmi całe
życie jedynaczka wszystkiego nauczyłam się sama nikt mi nie powiedział jak i co
mam robić. W szkole dawałam radę w końcu chodziłam co weekend czasem co drugi,
w tym roku w kwietniu skończyłam szkole Wychowuję dziecko razem z narzeczonym,
mieszkamy nadal razem, mam dużego zdrowego synka i nikomu więcej bym go nie
oddała, mimo tego że nie raz myśli w głowie mam żeby skoczyć gdzieś na jakąś
imprezę ale w sercu nie zostawiła bym go nikomu.
Sylwia: Z propozycją aborcji wyszli właściwie
rodzice ojca dziecka, dobrze wiedzieli jak wygląda moja sytuacja rodzinna.
Pewnie też nie chcieli obarczać syna odpowiedzialnością za dziecko w
przyszłości. To oni umówili mnie na zabieg, dali sporą ilość pieniędzy. Na
zabieg i na przyszłość dla mnie. Byłam już w drodze do gabinetu, kiedy jednak
zaczęłam czuć ogromny strach. Do zabiegu nie doszło, a ja kolejnego dnia w
szkole wręczyłam ojcu dziecka pieniądze jego rodziców. On nie miał o niczym
pojęcia. Był wściekły, myślał, że po prostu będzie zobowiązany płacić alimenty.
Całą ciążę nie miałam od nikogo żadnego wsparcia, czułam się fatalnie.
Skończyłam drugą klasę liceum, a kolejnej już nie zaczęłam. Urodziłam
wcześniaka. Po urodzeniu się synka, cały mój świat się zmienił. Nagle
otrzymałam mnóstwo pomocy od innych ludzi. Nie jestem w związku z ojcem
dziecka, mieszkam w Domu Samotnej Matki. Ojciec odwiedza nas i często zabiera
małego na spacery.
Historie przedstawione są prawdziwe, a imiona
bohaterek zmienione.
Każda z tych
dziewczyn nie miała pojęcia co ją czeka, ale jednak postanowiły dać sobie
szansę. Są teraz wspaniałymi mamami dla swoich dzieci, mimo że kompletnie nie
były gotowe na macierzyństwo i dorosłe życie.
Jeśli jesteś przyszłą nastoletnią mamą i potrzebujesz wsparcia lub jakiejkolwiek pomocy, możesz skorzystać z poniższych miejsc w sieci.
Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
Internetowy telefon zaufania
Bardzo ważny temat poruszyłas na swoim blogu. Młodym dziewczynom w takiej sytuacji jak najbardziej potrzebna jest pomoc i wsparcie. Nie każda niestety może na nią liczyć. Ale jak sana napisałaś "Są teraz wspaniałymi mamami dla swoich dzieci, mimo że kompletnie nie były gotowe na macierzyństwo i dorosłe życie. Urodziłam mając 20 lat. Dość wcześnie ale dałam radę. W tym czasie skończyłam szkołę, studia.
OdpowiedzUsuńTemat jest trudny i bardzo często spotykany. Moim zdaniem nastolatki powinny mieć od samego początku okazywane wsparcie. Mniej stresu w ciąży.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wynika to z braków w edukacji. W Polsce nie mówi się wprost, że sex nawet z zabezpieczeniem może skończyć się ciążą.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń